Rozdział 1.

   Klingenthal, 21 listopada 2014r. 

W jej pokoju rozległo się głośne pukanie. O nie. Nie ma zamiaru wstawać. Przez bankiet powitalny, zorganizowany na jej cześć przez kolegów z pracy z okazji jej powrotu, poszła spać dopiero po trzeciej. W dodatku ten cholerny ból głowy, spowodowany "syndromem dnia wczorajszego".
Obróciła się na drugi bok i otworzyła jedno oko. Spojrzała na zegarek. 6:45.
Na pewno NIE!, pomyślała. Złapała poduszkę, leżącą obok i położyła ją sobie na głowie, chcąc odciąć się od świata i ponownie zasnąć.
Nagle stukanie ustało. Odetchnęła.
Poszli sobie, stwierdziła. Ściągnęła poduszkę z głowy i ucieszyła się spokojem, kiedy do pokoju ktoś wszedł.
- Wstawaj!- zawołał i podszedł do jej łóżka.
- Piotrek, czy ty wiesz, która jest godzina?- zapytała z wciąż zamkniętymi oczami.
- Hehe, wiem. Prawie siódma. Ale se tak pomyślałem, że jak jedziemy trenować, to ty będziesz chciała jechać, hehe, z nami- usiadł obok niej na łóżku.
Obróciła się na drugi bok.
- Nie. Zdecydowanie nie. Powodzenia, połamania nart. Niech wiatry was niosą. Ja zostaję w hotelu.
- Ale dlaczego? Zrobiliśmy my ci coś?- spytał smutnym głosem.
- Nie... Oprócz tego, że wczoraj mnie upiliście.
- No ale... Trener zgodził się tylko na jedną kolejeczke, a ty se mogłaś pić ile tylko duszyczka zapragnie, więc...
Podniosła się.
- Więc wlewaliście we mnie wódkę jeden po drugim.
- O, przepraszam. Nie protestowałaś.- powiedział i zaśmiał się.- Ale trzeba przyznać, że głowę to ty masz jak ze skały, Lenka.
Wzięła poduszkę i uderzyła nią w Piotrka.
- No co?- spytał, śmiejąc się. Dziewczyna zawtórowała mu.
- Nic. Tęskniłam za wami- odpowiedziała i rzuciła się w objęcia skoczkowi.
Musiała wyjechać. Odpocząć. Pojechała na długie wakacje, nie towarzysząc im podczas Letniego Grand Prix. Po powrocie nie spodziewała się, że posada nadal będzie na nią czekać.
- Tak. Myśmy też się za tobą stęsknili. A najbardziej to już wiesz kto. On to normalnie, hehe, nie mógł się ciebie wyczekać- powiedział i wyplątał się z uścisku dziewczyny.
Ucieszyła się na ten fakt. Ona również stęskniła się za nim. Zresztą nie tylko za nim. Ale za nim chyba najbardziej. Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek tęskniła za nim tak mocno.
Wstał i podszedł do drzwi. Otworzył je na całą szerokość, jakby chciał kogoś przepuścić, ale nie wyszedł. Odwrócił się w jej stronę.
- Za chwilę przyjdzie se tutaj Maciejka. Tylko go z tęsknoty, hehe, nie uduś. Jeszcze nam się przyda- wyszczerzył się i zniknął za drzwiami.
W pokoju nastała błoga cisza. Lena leżała na plecach, wpatrując się w sufit. Wiedziała, że już nie zaśnie. Głowa nie przestawała ją boleć.
Cieszyła się, że znowu jest z nimi. Że kolejny sezon będzie ich fizjoterapeutką. Radowała się również, ponieważ uwielbiała skoki narciarskie. A dzięki tej pracy miała możliwość spotkania takiej ilości skoczków, jakiej nie mogła sobie wymarzyć.
Drzwi lekko się uchyliły. Spojrzała w tym kierunku. Ktoś szturchnął je nogą i wszedł obładowany do pokoju.
- Maciek- szepnęła zadowolona.
Chłopak niósł laptopa, książkę, jakieś tabletki, herbatę i kefir.
- Cześć- powiedział i uśmiechnął się do niej.
Tęskniła za jego uśmiechem. Zapragnęła utonąć w jego ramionach. Ponownie się podniosła.
Pozostawił laptopa i książkę na stole, i podszedł z resztą do łóżka.
- Słyszałem, że masz kaca- powiedział i wyciągnął w jej stronę kefir- Wypij go. Pomoże ci.
Dziewczyna wzięła kubeczek i położyła go na kołdrze.
- Przyniosłem ci jeszcze jakieś tabletki na głowę i herbatę- dodał i wyszczerzył się. Położył je na stoliczku nocnym.
Przypomniała sobie, jak opiekował się nią, gdy zachorowała, kiedy jej rodzice wyjechali w jakiejś sprawie do Warszawy. Mieli wtedy po 10 lat. Uśmiechnęła się na wspomnienie tamtych czasów.
Usiadł obok niej na łóżku i przykrył dłonią jej dłoń. Spojrzał na nią, a kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały powiedział:
- Lena, tęskniłem, cholera. Gdzieś ty się tak długo podziewała?
- Wiesz... Najpierw byłam na Majorce, później pojechałam do Stanów, a następnie do Dubaju- odpowiedziała, nadal mając w głowie piękne widoki z wyspy.
- I nie zabrałaś mnie ze sobą? No weź! Ja zawsze wszędzie cię zabieram- powiedział z miną zbitego psa.
Miał rację. To, gdzie jest teraz, jest tego najlepszym przykładem. Zdawała sobie z tego sprawę, że propozycja tej pracy nie była przypadkowa. Kiedy otworzyła kopertę, cieszyła się jak chyba jeszcze z niczego, ale po kilku godzinach uświadomiła sobie, że to on mógł coś zdziałać w tej sprawie. Nawet nie chciała jej przyjąć, ale zdała sobie sprawę, że to może być dla niej wspaniałe przeżycie. Zgodziła się, ale obiecała sobie, że da z siebie wszystko, żeby pokazać, że była warta tej propozycji. I przyniosło to skutki, ponieważ po miesiącu prezes wezwał ją do siebie i pochwalił ją.
- Przepraszam. Musiałam odpocząć- odpowiedziała cicho i spuściła głowę.
- Lena, no chodź- odezwał się chłopak.
Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na niego. Siedział z rozłożonymi ramionami, czekając aż go przytuli. Spełniła jego prośbę i przysunęła się bliżej. Kiedy ją objął, poczuła, że to jest jej miejsce na Ziemi. Nie chciała go tracić.
Siedzieli tak przytuleni, kiedy Maciek zorientował się, która jest godzina. Wypuścił ją z uścisku, ale dziewczyna nie była za bardzo zadowolona.
- Muszę lecieć, bo inaczej się spóźnię. Dostałaś całą rozpiskę zajęć, prawda? Wiesz, do której jest śniadanie?- spytał, rozglądając się po pokoju.
- Tak, wiem- odpowiedziała, uśmiechając się, rozbawiona jego zachowaniem.
Pocałował ją na pożegnanie w policzek i wstał. Podszedł do drzwi.
- Po treningu przyjdę na masaż- powiedział i puścił do niej oczko. Następnie wyszedł.
W pokoju znów nastała cisza, ale Lena nie była z niej tak zachwycona jak przed chwilą. Wolałaby, gdyby z nią został. Mogłaby opowiedzieć mu o jej wakacjach. Z miłą chęcią posłuchałaby, jak on je spędził. Mówili sobie o wszystkim. Znali się przecież od kilkunastu lat i byli przyjaciółmi. Spędzili ze sobą prawie całe życie. Zawsze był przy niej. A kiedy go nie było, czuła pustkę.
Wypiła, przyniesiony przez Maćka, kefir i zdecydowała, że pójdzie na śniadanie. Kiedy wstawała, zakręciło jej się w głowie, więc usiadła. Wzięła tabletkę i popiła ją wodą. Znowu się podniosła, tym razem wolniej. Ból nadal jej towarzyszył, ale nie był już tak silny. Poszła do łazienki, gdzie wzięła prysznic i umyła zęby. Podeszła do walizki i wyciągnęła z niej ciuchy. Włożyła je na siebie i założyła buty. Ponownie weszła do łazienki, by zrobić sobie lekki makijaż.
Zgarnęła z łóżka telefon, kluczyki ze stołu i wyszła z pokoju, zamykając go za sobą. Ruszyła w kierunku schodów. Zeszła na 1. piętro, gdzie mieściła się restauracja.
Podeszła do szwedzkiego stołu i nałożyła sobie śniadanie według własnej potrzeby. Odeszła od stołu i rozejrzała się po restauracji. Szukała miejsca, w którym mogłaby spokojnie zjeść śniadanie i trochę odpocząć.
Zauważyła, że ktoś do niej macha. Rozpoznała go i uśmiechnęła się. Podeszła do stolika, przy którym siedziała ów osoba. Stanęła przy stole.
- Cześć- odezwała się po niemiecku i uśmiechnęła się szeroko do siedzących przy stole mężczyzn.
- Cześć- odpowiedzieli chórem prawie wszyscy.
Nie odpowiedział tylko jeden, ale do tego już się przyzwyczaiła.
- Chodź, siadaj z nami- powiedział Stefan i odsunął krzesło obok siebie. 
Lena okrążyła stolik i usiadła pomiędzy Stefanem, a Michaelem. 
- A wy dlaczego nie na treningu?- zagadnęła, rozsmarowując masło na ciemnym chlebie. 
- Za chwilę jedziemy- odpowiedział Michael, który właśnie kończył pić swój sok i wstał od stołu. 
Pożegnał się z dziewczyną, przybijając jej żółwika. Zaraz za nim od stołu wstali Andreas i Wolfgang. Pożegnali się jak Michael. 
- Dawno cię nie było widać, Lena. Gdzie uciekłaś polskiej nacji?- zapytał i zaśmiał się. 
Lena mu zawtórowała. Kolega przy stoliku nadal się nie odzywał.
- Odpoczywałam. Byłam w Stanach itd.- odpowiedziała, wkładając do ust kanapkę. 
- Cieszymy się, że jesteś już z nami- powiedział ze szczerym uśmiechem. 
Dziewczynie zrobiło się ciepło na sercu. Ona również się cieszyła. 
Nagle spostrzegła, że Stefan podnosi się ze swojego miejsca. Spojrzała na niego pytająco. Nie chciała, żeby zostawił ją z nim. Nie zostawiaj mnie samej, krzyczała w myślach. Prosiła o to Austriaka, kiwając głową. 
Ale on nie zareagował. Wstał, schylił się ku niej i szepnął: 
- Powodzenia.
Odszedł z wielkim bananem na ustach. Pierwsze zadanie na nowy sezon? Zabić Stefana. Za wszelką cenę.
Spojrzała na swojego towarzysza, który właśnie przeżuwał kanapkę z serem. Przeklęła na niego w myślach. I na tego drugiego, który przed chwilą odszedł, również.
Zerknęła przez okno. Nagle widok za oknem wydał jej się bardzo interesujący. Nie odwracała od niego wzroku. Nie chciała.
- Słyszałem, że Kamil złapał kontuzję- odezwał się. 
Dziewczyna westchnęła i spojrzała na niego. Nie miała zamiaru odpowiadać, ale nie chciała być też niemiła. 
- Tak, niestety to prawda. Ale mamy innych, bardzo dobrych skoczków- powiedziała z jak najspokojniejszym tonem tylko potrafiła.
- No właśnie, jakoś w to wątpię- odrzekł z szyderczym uśmiechem na twarzy. Wstał od stołu i ruszył w kierunku drzwi. 
Miała ochotę walnąć mu pięścią w twarz. Wiedziała, że, kiedy usiądzie z nim przy stoliku, to nie skończy się to dobrze. Wiedziała również, że uciekł tak szybko, ponieważ bał się, że Lena coś mu odpowie. Może się założyć, że ma on jeszcze w pamięci ubiegły sezon. Nie dawała mu wtedy za wygraną. Riposta za ripostę. 
W tym także zamierzała utrudniać mu życie. 

~*~

No i, moi kochani, tak oto zaczyna się nasza przygoda. Mam nadzieję, że zaciekawiłam was takim początkiem. Liczę na wasze opinie. 
Zapraszam także do zakładki Bohaterzy, by poznać z bliska nasze postacie :) 
Pozdrawiam :* 


Komentarze

  1. Maciuuuuuś 😍 I Stefan xddd
    Rozdział jest supi, Misia
    Czekam na next x
    Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :D
      Do następnego :*

      Usuń
  2. Ojej, cudownie się zapowiada! :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prolog.

Rozdział 3.